czwartek, 21 marca 2013

Wiosenny ordnung.


Wszyscy nie mogą doczekać się już prawdziwej wiosny, ale że kalendarzowa już jest to zaczęłam małymi kroczkami robić wiosenne porządki.
Zaczęłam od laptopa, bo to używam chyba najwięcej :D Posortowałam zdjęcia, usunęłam ponad 13 tysięcy zdjęć, zredukowałam przy tym 50% dysku co nie jest mało patrząc na to, że to aż ponad 100GB, no ale tak to jest jak się przywiązało do formatu RAW :).
Następnie ogarnęłam włosy, trochę bo moja kuzynka to zrobiła i mi się spodobało i trochę bo musiałam. Myślałam o tym od 2 miesięcy już, jednak twierdziłam, że będę żałowała i zwlekałam, kiedy jednak zobaczyłam kuzynkę to pierwsze co zrobiłam jak wróciłam do domu to chwyciłam za nożyczki. Prawda jest taka, że włosy zaczęły mi się bardzo szybko przetłuszczać, oklapnęły i wyglądałam jak lump, więc obcięłam grzywkę znowu... Znowu byłam bliska zapuszczeniu jej i pozbyciu się tego koszmaru, co jest moim marzeniem od kilku lat i znowu zadziałałam pod wpływem impulsu, aaaaaale nie żałuje :D Podoba mi się i to najważniejsze (ponoć). W planach mam też farbowanie, ale z tym będzie większy problem :P.
Nie mam czasu na naukę angielskiego a zostały mi 3 miesiące niecałe, także nic innego mi nie pozostało jak tylko dodać to do listy moich celów i planów na wiosnę, które muszę przyznać wprowadziłam w działanie; upiekłam z S nasz ulubiony sernik, prawię nie rozstaję się z aparatem no i ruszam się o wiele więcej, chociaż do 90 minutowych spacerów dziennie mi daleko.
Na wiosnę zrobiłam także ład w moim pokoju no i nie utrzymuję się :( jestem ciężkim przypadkiem bałaganiary, ale walczę!
W weekend do pracy i do przodu! Kolejny tydzień w Polsce za mną...

środa, 6 marca 2013

Kocham moje miasto, nie trawię mieszkańców.


Kółko wzajemnej adoracji w tym mieście przyprawia mnie o gag reflex. Jak to zwykle w małych miasteczkach bywa każdy każdego zna, a jak nie zna to ignoruje i trzeba naprawdę drastycznych poczynań tego kogoś, żeby zostać zauważonym. Wszystko oczywiście w negatywnym świetle, bo jak ktoś może być lepszy?!
Byłam ostatnio na wystawie konkursu fotograficznego w ogólniaku i był to konkurs między szkolny czy coś takiego... nie wiem bo kuzynki mnie tam zaciągnęły. Nie będę tu mówić o poziomie prac bo to nie fair, ale o osobach prezentujących i tym samym wypowiadających się.
O tym się nie mówi, bo ponoć każdy to wie (jednak nikt nie protestuje) i naprawdę nie chce nikogo obrażać, ale ciemnota nic więcej i nie mogę tego znieść więc muszę.
MISZCZOWIE powielający swoje teorie do publiczności, rozpowszechniający subiektywne poglądy. I co taki normalny człowiek sobie może myśleć? No skoro tak mówi to tak musi być, przecież to miszcz, więc wie wszystko. I tak w mieście każdy ma tą samą wizje. (clever tricks on the other hand).
 A moja opinia tego co widzę jest taka, że ci wszyscy znawcy młodzi już nie są, wszystko idzie do przodu i już się nie łapią na nowych technologiach i przypisują swoim niedociągnięciom czasem nawet poetyczne wręcz tłumaczenia typu dlaczego np teraz to fotografia nie jest fotografia, bo można zrobić 1000 zdjęć i coś się wybierze, a kiedyś klisza miała 25 klatek i trzeba było myśleć nad tym co się robi i dlatego narodziło się wiele 'pstrykaczy' nie fotografów, co jak mówiłam w poście niżej jednym słowem jest obrazą dla współczesnych fotografów i ich samych bo sami wszędzie się lansują z DSLR na szyi; i jak to wszystkie zdjęcia są photosho'owane ( jakby tylko jeden program do edycji istniał ), a bądźmy szczerzy PS nie jest najprostszym programem do ogarnięcia, a sam komputer też łatwy w obsłudze może nie być :).
 Co do konkursów szkolnych w tym mieście...laureaci to dzieci: nauczycieli, dyrektorów, sponsorów, lekarzy, miejscowych polityków,etc... czyli wszystkich którzy mogą się kiedyś przydać, a ci często zdolni, którzy nie mają pokrewieństwa w 'porządnych' kręgach stają się ignorowani, a czasem takimi chłopcami do bicia. Po prostu nie mają tutaj szans.
Ja nie chce być złośliwa... ja rozumiem amatorzy analogów wymierają, że networking jest potrzebny w karierze każdego,i to że, żeby stać się kimś ktoś musi ucierpieć, ale konkursy są po to by szukać talentów, a nie nagradzać rodziców za ich posady. Wierze, że są inne sposoby na lizanie im dupy :)